Jak zapuścić korzenie i nie ugrzęznąć w podłożu

dnia

Kiedy zastanawiałam się nad tym o czym chce napisać w tej wiadomości, jak to poukładać i z czego zrezygnować, uderzyło mnie jak wiele w naszej przestrzeni jest sentencji i powiedzonek związanych z korzeniami, jak bardzo są one obecne w naszym codziennym języku. I nic dziwnego, jak twierdził to Empedokles  istnieją „cztery korzenie wszystkich rzeczy: ogień, powietrze, woda i ziemia”.  Z tych czterech żywiołów dziś chciałabym wybrać się w tę pisaną podróż z trzema, za sobą zostawiając tylko ogień.

Korzenie storczyków zbudowane są z kory wewnętrznej, zwanej pierwotną, bardzo wytrzymałej, twardej i doskonale transportującej w głąb rośliny wodę i zawarte w niej składniki odżywcze, oraz zewnętrznego welamenu, którego zadania są znacznie bardziej złożone.

Welamen to warstwa obumarłych komórek (to dlatego kiedy są suche, korzenie wydają się srebrzyste, w rzeczywistości są po prostu półprzezroczyste), które niczym gruba gąbka otaczają korę pierwotną chroniąc ją przed urazami. Ta ochrona jest jednak tylko jednym z zadań welamenu, ale nawet ta funkcja ma istotne znaczenie dla zdrowia rośliny. Zdarzyło się Wam na pewno nieumyślnie złamać korzeń storczyka. Spod bezpiecznej osłonki zobaczyć można wtedy wystający, cieniutki „drucik’. Prędzej czy później, wystawiony na działanie powietrza i patogenów (grzybów, bakterii) zacznie chorować i zamierać. Welamen jest dla chroniącego się w nim mieszkańca tym, czym ulubiona puchowa kurtka jest dla nas w zimie. Czy wyobrażacie sobie co jak czulibyśmy się wychodząc bez niej z domu w wilgotny, grudniowy poranek?

Welamen tym się jednak różni od naszej puchowej kurtki, że zamiast chronić nasz „drucik” przed wilgocią, gromadzi ją niczym gąbka. Im ta kurtka jest wilgotniejsza, tym jej mieszkaniec czuje się szczęśliwszy. Oczywiście, wszystko ma swoje granice, a nadmiar szczęścia może się okazać równie przykry w skutkach jak i jego brak. Cóż, jak mawiała moja babcia: „życie należy jeść łyżeczką do herbaty, nie chochlą do zupy”.

Z uwagi na tę funkcję welamenu (gromadzenie wody), nasze storczyki mają go więcej na korzeniach powietrznych, aniżeli na korzeniach zanurzonych w podłożu. Korzenie w podłożu mają zwykle znacznie bardziej „agresywny” i dłuższy kontakt z wilgocią. W czasie nawadniania przez wiele minut pozostają całkowicie zanurzone w wodzie, po kąpieli mnóstwo wilgoci pozostaje w podłożu. Nawet dobrze skomponowane, pełne kieszonek powietrznych podłoże, sprawia, że wilgoć na korzeniach utrzymuje się znacznie dłużej aniżeli ta, która osadza się na korzeniach powietrznych. Zbyt gruba warstwa welamenu mogłaby więc zacząć się rozkładać, bo także i ona ma tylko ściśle określoną zdolność absorbowania wilgoci.

Równie skutecznie jak absorbuje wodę, welamen potrafi jednak także ochronić roślinę przed utratą wody. Woda wnika w niego jak w bibułę, ale warstwa tych martwych komórek zabezpiecza roślinę przed jej utratą. To po prostu niezwykłe, kolejna zielona magia roślinna – nasze storczyki zostają przez naturę wyposażone w „outdorowe kurtki”, ale podczas gdy te nasze oddychają, zapewniają ochornę przed niekorzystną temperaturą i chronią przed wilgocią, te storczykowe oddychają, chronią przed patogenami i przed utratą wilgoci!

Funkcja ochronna welamenu nie kończy się jednak tutaj. W  październiku roku 2014 w czasopiśmie naukowym „New Phytologist” ukazał się artykuł autorstwa pięciorga naukowców, z którego wynika, że welamen jest w stanie skutecznie ochronić roślinę przed katastrofalnym skutkiem działania promieni UV-B. Ta niesłychanie efektywna ochrona sprawiła, że storczyki żyły, rozwijały się i przetrwały kenozoik.

Choć już to, o czym napisałam, wystarcza mi zupełnie aby korzenie moich storczyków traktować z szacunkiem i zachwytem, to przecież nie jest koniec zadań, jakie natura postawiła przed nimi. Kolejnym, bardzo istotnym obowiązkiem jest bowiem dla nich prowadzenie wymiany gazowej. Korzenie wielu gatunków storczyków biorą czynny udział w pobieraniu tlenu i wydalaniu dwutlenku węgla. Niektóre gatunki storczyków sezonowo tracą niemal wszystkie liście, korzenie stają się wówczas jedynym organem, w którym zachodzić może proces fotosyntezy (Phalaenopsis wilsonii, Phal. malipoensis, Phal. natmataungensis).

Ta istotna funkcja korzeni storczyków sprawia, że umieszczając je w podłożu powinniśmy pamiętać bezwzględnie o dwóch istotnych sprawach: Aby korzenie naszego storczyka brały udział w wymianie gazowej, muszą być otoczone powietrzem. Jeśli otoczymy je szczelnie bardzo drobnym podłożem, jeśli nie utworzymy w nim kieszonek, upakujemy je ściśle w doniczce a potem jeszcze dostarczymy nadmiar wody, nie będą w stanie „oddychać”, otaczająca je warstwa welamenu zostanie uszkodzona i stanie się wrotami dla różnego rodzaju patogenów. Tym co naprawdę szkodzi storczykom nie jest wilgoć, tym co im szkodzi jest wilgoć i brak powietrza lub wilgoć i niska temperatura osłabiająca ich naturalną odporność. Jeśli więc, tak jak ja, uprawiacie storczyki w dość chłodnych zimą domach, zapewnijcie im w tej chłodniejszym czasie ograniczony dostęp do wilgoci (zmniejszcie częstotliwość podlewania) i dużo powietrza wokół korzeni a z resztą (mniej korzystnych warunków) poradzą sobie same. Mimo, że wiele z nich nie przechodzi w naturze okresu spoczynku, nasze storczyki zwolnią wówczas nieco dostosowując się do tego, co oferuje im nowe siedlisko. Zwolnią, ale przeżyją bez szwanku i wraz z nadejściem cieplejszych miesięcy rozpoczną swoją wędrówkę ku życiu.

Drugą istotną sprawą, o jakiej powinniśmy pamiętać w czasie umieszczania storczyków w podłożu, jest adaptacja. Storczyki „wypuszczają” korzenie, których zadania i budowa różnią się nieco w zależności od środowiska, w jakim przyszło się im znaleźć. Korzenie powietrzne umieszczone w podłożu nie przejmą wszystkich funkcji tych, które rosły w tymże podłożu. Pomogą trochę roślinie, zanim nie utworzy ona nowych, rosnących w podłożu, ale nie będą w pełni funkcjonalne a w wielu przypadkach po prostu obumrą. Z tego samego powodu, funkcji ścisłego przeznaczenia, rośliny które były uprawiane w sphagnum nowozelandzkim po przesadzeniu do znacznie bardziej suchego podłoża, jakim jest kora, będą prawdopodobnie musiały wytworzyć nowe korzenie, takie które będą w pełni skuteczne w korze. Jedyną sytuacją, do której korzenie storczyków przystosowują się niemal natychmiast, jest zmiana podłoża z kory na sphagnum. Tu adaptacja korzeni jest niemal natychmiastowa.

Ostatnią funkcją korzeni, o jakiej chciałabym wspomnieć jest umiejętnść przytwierdzania. Ostatnią, ale przecież nie mniej istotną niż pozostałe. Większość z uprawianych przez nas storczyków to epifity. Czym jeśli nie korzeniami, miałyby przytwierdzać się do drzew na których rosną? Także i tu zachwyca mnie nieprawdopodobna zmyślność natury: Korzenie powietrzne, które nie dotykają żadnej powierzchni są gładkie i okrągłe, jeśli jednak dotrą do miejsca, które uznają za warte do przytwierdzenia się, zmieniają swój wygląd! Stają się płaskie i niczym rzep ściśle przylegają nawet do ścianki gładkiej jak szkło (zdarzyło mi się, że ze sporym trudem odrywałam od szklanej powierzchni akwarium, w którym trzymam część roślin, korzeń, który dotarł do niej i „przylepił” się w ciągu tygodnia).

Elastyczne, funkcjonalne, a przecież będące częścią storczyków korzenie, zbyt rzadko bywają przedmiotem naszej atencji. Owszem, dbamy o nie, bez nich nasze rośliny nie mogłyby przecież przetrwać, ale czy zdarza nam się przyglądać im z zachwytem czy szacunkiem? A przecież zasługują i na jedno, i na drugie. Pamiętajcie o tym, nawadniając i przesadzając swoje rośliny. Pamiętajcie o tym, że „kto podcina korzenie, odcinając się od źródła życia, zmienia wnętrze w rozprzestrzeniającą się pustynię..”