Odetchnąć wilgotnym powietrzem
Od lat szukam sposobu na skomponowanie podłoża idealnego i naprawdę dziwi mnie, że dopiero teraz, po tylu próbach i przeczytaniu niezliczonej ilości informacji, zaczyna docierać do mnie, że „podłoże idealne” jest jak kamień filozoficzny, który zmieniać miał zwykłe metale w metale szlachetne – po prostu nie istnieje. Szukanie go to idée fixe, czyli natrętna myśl, cel, którego nie da się zrealizować. To jak próba stworzenia dźwięku idealnego, koloru, który zawsze będzie miał ten sam odcień, niezależnie od tego, czy będzie oglądany w świetle świtu czy zmierzchu.
Zacznijmy jednak od wyjaśnienia tego, czym jest podłoże idealne dla Phalaenopsis. Z pozoru wszystko wydaje się takie proste: Phalaenopsis to rodzaj storczyków, które w ogromnej przewadze są epifitami. Ćmówki rosną więc na drzewach, choć na nich nie pasożytują, co pozwala im na lepszy dostęp do światła, niż gdyby rosły one w poszyciu lasu. Korzenie ćmówek obudowane są welamenem, czyli warstwą martwych komórek, które działają niczym gąbka wychwytując wilgoć z otoczenia. Wniosek z powyższego opisu nasuwa się sam – najlepszym podłożem dla ćmówek jest powietrze! Koniec szukania, koniec czytania i próbowania, czyż nie? Otóż niestety nie. Owszem są wśród hobbystów zajmujących się Phalaenopsis i tacy, którzy uprawiają swoje rośliny na tak zwanych podkładkach i uprawa taka może okazać się prawdziwym sukcesem. Obejrzałam wiele pięknych roślin uprawianych tą metodą, choć ich właściciele mieszkają przeważnie w miejscach o łagodnym klimacie, temperaturze rzadko spadającej poniżej 16 stopni i wilgotności od 70% wzwyż. W takich właśnie miejscach idealnym podłożem dla ćmówek będzie powietrze. Zawieszonej w powietrzu wilgoci będzie akurat tyle, żeby dodatkowo, samemu spryskać rośliny raz na dobę imitując deszcz, i gdzie mogą one sobie rosnąć na zewnątrz, na tarasie czy balkonie lub po prostu w ogrodzie.
Niestety nie wszyscy mieszkamy w takich miejscach. Uprawiając Phalaenopsis w klimacie w jakim przyszło nam żyć, wilgotność sięgającą 70% osiągam wyłącznie w okresie letnim, kiedy trafi się kilkanaście dni nieznośnego upału, któremu towarzyszą tropikalne noce. Przez znaczną część roku system grzewczy mojego domu sprawia, że wilgotność powietrza wynosi zaledwie 40%. I choć w tym okresie temperatura nigdy nie spada poniżej 17 stopni, to jednak w ciągu dnia sięga zaledwie 20-21 stopni sprawiając, że średnia dobowa jest dosyć niska i co jednocześnie powstrzymuje mnie przed nadmiernym podnoszeniem poziomu wilgotności. Nie ma bowiem gorszego zestawu warunków dla ćmówek aniżeli wysoka wilgotność i niska temperatura. To w takich właśnie warunkach grzyby atakują najskuteczniej. Uprawianie Phalaenpsis na podkładkach nie jest oczywiście niemożliwe także i w takich sytuacjach, staje się jednak bardzo uciążliwe, z uwagi na konieczność częstego zraszania i wystawia rośliny na niebezpieczeństwo infekcji grzybiczej. Doświadczeni hobbyści umieją się uporać z tymi kłopotami, ale osoby o krótszej praktyce, osoby początkujące mogą zetknąć się z problemami, które okażą się być bardzo zniechęcające. Z tego też właśnie powodu wielu entuzjastów, którzy nie mają warunków na wybudowanie sobie ogrzewanej szklarni i którzy mieszkają nieco dalej od równika, decyduje się z reguły na umieszczenie swoich roślin w podłożu.
Zadanie podłoża jest dwojakiego rodzaju:
a) Podłoże ma działać niczym gałąź, ma sprawić, że roślina będzie rosła stabilnie w sprzyjającym środowisku.
b) Podłoże ma działać niczym wilgotne powietrze, ma dostarczać korzeniom ćmówki wilgoci, którą będą mogły stopniowo wchłaniać poprzez welamen.
Zrozumienie tej drugiej zasady ma kluczowe znaczenie dla potencjalnego sukcesu lub porażki w uprawie Phalaenopsis. Wiele osób uważa, że korzenie ćmówek powinny być mokre, polewane wodą, że skoro roślina żyje w lasach deszczowych, to naszym zadaniem jest dostarczanie jej ogromnych ilości wody. Tymczasem owszem, ćmówki są zachłanne na wodę, ale są też niezłymi kapryśnicami i chcą, aby ta woda była im dostarczana w postaci wilgoci zawieszonej w powietrzu i to właśnie jest zadaniem podłoża – sprawić, aby korzenie były otulone lekkim, ale wilgotnym powietrzem. Woda, która bezpośrednio spada na korzenie pojawia się w tym procesie raczej jako skutek uboczny, którego nie da się uniknąć w trakcie nawadniania podłoża, ale to nie ten moment jest dla ćmówek najprzyjemniejszy czy też najkorzystniejszy. Korzenie Phalaenopsis znajdują się w komfortowej sytuacji dopiero wtedy, gdy podłoże lekko przeschnie, pozbywając się nadmiaru wody, a ta która została paruje powoli i jest spokojnie i systematycznie wchłaniana przez welamen. Jeśli uda nam się skomponować takie właśnie podłoże, porowate, luźne, pełne powietrza, które jak najkrócej będzie mokre a jednocześnie długo i równomiernie, w całej swej objętości, od najniżej położonej warstwy aż do warstwy wierzchniej, będzie oddawać wilgoć korzeniom, będziemy mogli powiedzieć, że oto poznaliśmy przepis na stworzenie kamienia filozoficznego storczykomaniaków.
Nie wszystko srebro co się świeci z góry
Dyskusje i badania na temat tego, który materiał będzie w stanie stworzyć takie właśnie przewiewne i jednocześnie wilgotne środowisko trwają już od wielu lat. Skrupulatnie bada się przyrost masy, tempo pojawiania się nowych korzeni ich liczebność i budowę. Pod uwagę brany jest każdy szczegół. Korzenie wszakże to bardzo ważna, choć rzadko należycie szanowana część każdej rośliny, a korzenie ćmówek są paradoksalnie zarówno ich silną, jak i słabą stroną. Silną, ponieważ pełnią tak wiele funkcji (przytwierdzanie roślin do podłoża, wchłanianie wody z powietrza, transport substancji w niej zawartych, respiracja, a nawet fotosynteza), słabą, ponieważ welamen, którym są otoczone uszkodzić może zarówno nadmiar wody, jak i jej brak, a uszkodzony, gąbczasty welamen to bardzo dobre podłoże dla działalności wszelkiego rodzaju grzybów i bakterii.
O tym jak niesłychanie destrukcyjny jest dla welamenu nadmiar wody przekonał się pewnie każdy początkujący hobbysta. Fuzarioza, rizoctonioza, to infekcje, które regularnie zbierają swoje żniwo. Rzadko kiedy jednak przeczytać można o spustoszeniu, które poczynić może także przedłużający się okres przesuszania. W wielu miejscach dowiedzieć się można, że pomiędzy kolejnymi nawadnianiami korzenie ćmówek powinny przesychać i nabierać srebrzystej barwy. Informacja ta nie do końca jest prawdą, zdarza się, że podążanie za nią może wpędzić nas w kłopoty. Nie wszystkie korzenie pod wpływem wysychania stają się srebrzyste. Wśród moich roślin mam i takie, które przesychając stają się po prostu jaśniejsze, nigdy jednak nie robią się srebrzyste. Gdybym chciała z uporem czekać na srebrzysty czy też szarawy kolor mogłabym kompletnie zasuszyć korzenie takich roślin. Co więcej, ten srebrzysty kolor korzeni wcale niekoniecznie musi oznaczać, że są one zdrowe. Kiedy dziesięć lat temu zaczynałam się interesować ćmówkami, kupując rośliny kierowałam się srebrzystym kolorem ich korzeni. Wydawały się takie zdrowe. Nie przyglądałam się temu, czy są one jędrne, okrągłe i dobrze wypełnione. Nie zwracałam uwagi na to, że przypominają raczej srebrzyste wstążeczki, aniżeli „pulchne dżdżownice”. W domu zawsze wtedy czekała na mnie przykra niespodzianka. Korzenie po namoczeniu na chwilę tylko, dzień lub dwa, stawały się zielone czy też raczej zielonkawe. W ciągu kolejnych dni brązowiały coraz bardziej pokazując uszkodzony zbyt długą suszą welamen. Moja pomyłka w ocenie stanu zdrowia ćmówki parę razy skończyła się całkowitą utratą korzeni i koniecznością przeprowadzenia reanimacji.
Nie wszystkie ćmówki lubią aby ich korzenie przesychały całkowicie pomiędzy kolejnymi nawadnianiami. Są i takie, z tak zwanej grupy „ciepło rosnących” (warm growing) czy novelty Phalaenopsis, których korzenie nigdy nie powinny przesychać zupełnie. Oczywiście, jeśli zdarzy się, że korzenie takiej rośliny przeschną nie zabije jej to, ani nie uczyni większej szkody. Z pewnością jednak zaburzy nieco dynamiczny rozwój, spowalniając ją odrobinę. Wszystkie powyższe uwagi warto wziąć sobie do serca kiedy myślimy o stworzeniu podłoża, w którym nasza roślina będzie się czuła najlepiej.